Od dziecka rodzice Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej uważali ją za wielki talent literacki, którego dowodem stały się później liczne utwory poetyckie oraz poszczególne dramaty. Już pierwszy tom poetki pod tytułem Niebieskie migdały, wydany w 1922 roku, został doceniony przez krytyków. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska słynie przede wszystkim z miniatur poetyckich, najczęściej zakończonych pointą.

Do swych wierszy wprowadzała atmosferę i realia współczesnej codzienności, była to tzw. poezja szczegółu: bibeloty, drobiazgi, stare fotografie, kapelusze, koronki, futra i parasolki – przedmioty otaczające autorkę odtwarzają jej świat w poezji[1].

Poetka uwielbiała nowe stroje i dodatki, a jej zamiłowanie do ubierania się zgodnie z panującą modą pogłębiało problemy finansowe Jasnorzewskich.

Jerzy Ziomek, cytując jej tomiki poezji, przyznał, że formowała kształt liryki kobiecej, liryki erotycznej, liryki różowej magii, wachlarzy, pocałunków, jedwabiu, baletów, podbojów[2].

Jednakże ta estetyczna, drobiazgowa szata graficzna stanowiła kamuflaż dla komentowanej rzeczywistości, która wcale nie była tak kolorowa, jak by się mogło wydawać. Świat przedstawiony w tomiku wierszy Dancing. Karnet balowy (1927) wywołuje w czytelniku nieustanne poczucie grozy i gwałtowności. W większości utworów za pomocą kursywy wyróżniono poszczególne słowa[3]. Najczęściej wyeksponowano tak po jednym wyrazie w wierszu, jednakże zdarzają się przypadki, gdzie uwypuklono od dwóch do sześciu słów. Uważam, iż wyszczególnione hasła umożliwiają pełniejszą interpretację utworów, gdyż nieraz ukierunkowują myśli na kluczowe idee czy wartości; czasem zwracają uwagę na to, że należy rozważyć przeciwstawne pojęcia, oraz wymagają od nas nietuzinkowego myślenia, prowadzącego do śmiałego odczytania liryków. Dzięki temu zabiegowi czytającemu jest prościej wyobrazić sobie scenerię, opierającą się na spotkaniu towarzyskim, ja

kim jest dancing. W Jazz-bandzie[4] nasza uwaga powinna skupić się na „szczęściu”[5], które określają przymiotniki, takie jak: psie, wilcze i kocie. W społeczeństwie funkcjonuje powiedzenie: „pieskie życie”, które oznacza nędzny żywot, obfitujący w trudności i wyrzeczenia. Istnieje także przysłowie: „komu się szczęści, temu i wilk woły popasie” – sądzę, że jeśli człowiek sukcesu nie zapomni o szacunku i miłym usposobieniu względem drugiej osoby, to nawet ten, kto z jakiegoś powodu za nim nie przepada, będzie go respektować. Natomiast kot zazwyczaj kojarzy się z pomyślną fortuną. Przecież zwierzę to „spada na cztery łapy”, „ma siedem żyć”. Jednak niektórym osobom będzie się kojarzyło z pechem, nieszczęściem. Powiedzenia te zwracają uwagę na to, iż miejsce, w którym odbywa się dancing, jest dla wszystkich istot, niezależnie od tego, jak komuś powodzi się w życiu. Ponadto Zaproszenie skierowane jest nie tylko do profesjonalnych tancerzy, ale i tych, którzy pragną miło spędzić czas na parkiecie.

Utwór Fox-trott przenosi czytelnika do z pozoru bajkowej krainy. Wprowadzają go tam pocałunki, wokół rozbrzmiewają angielskie imiona – na myśl przychodzi mi np. Charles, który kojarzy się z przymiotnikiem „czarujący” (ang. charming). Ważny jest także tytuł utworu. Nazwa tańca przywodzi na myśl „burżuazyjny szyk i nieokiełznaną zabawę z czasów świetności”[6].

Na początku fokstrot był tańcem dowolnym, bez ściśle określonych reguł. Taniec fokstrot początkowo miał dawać odprężenie, nie nastręczać trudności, a partnerzy poruszali się w dowolny sposób[7].

Dopiero w 1914 roku amerykański związek tancerzy wprowadził podział na kroki wolne i szybkie – tańczone po linii prostej lub w obrotach w prawo – przez co fokstrot stał się najtrudniejszym tańcem standardowym europejskiego programu tanecznego. Dlatego określa się go także tańcem prawdy. W nim najłatwiej jest zauważyć braki tancerza, który powinien popracować nad techniką i wykończeniem ruchów. Partnerzy taneczni prędko odczuwają niedoskonałości na parkiecie, ponieważ w fokstrocie wymagana jest styczność. Tańczy się go w tak zwanej ramie, a dodatkowo para styka się biodrami. Podobnie w utworze Jasnorzewskiej trzyma się partnerkę w ramionach. Tańce standardowe sprawiają, że partnerzy zbliżają się do siebie, choć niekoniecznie tego chcą. Fokstrota można tańczyć w różnym tempie – zarówno wolnym, jak i szybkim – toteż niechcący można się rzucić partnerowi na szyję. Zatem dancing nie zawsze bywa beztroską zabawą. W tomiku porównano go z Piekłem. W tym wierszu parkiet jest oświetlony „okrutnie”, zapewne przez ostre światło. Wciągnięto na niego bladą Laurę i drżącego Filona, aby ukarać ich za „gzy jaworowe” i „różane kłótnie”. Ten ostatni epitet może oznaczać, iż para zaciekle wykłócała się o delikatne sprawy, jakimi są uczucia, co potwierdzałaby sytuacja liryczna w utworze Franciszka Karpińskiego.

W Dancingu można zauważyć, że pewnego rodzaju dzikość czy też zwierzęcość jest nieodzowną częścią istoty ludzkiej. Już sam kontakt z tańcem wymaga od nas zwrócenia się do pierwotnej natury człowieka. Mimo że każdy taniec opiera się na wykonywaniu odmiennych ruchów, to ciało tancerza nie może być nigdy w pełni spięte. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się na parkiecie dla przyjemności, czy z powodów zawodowych, ruch wymaga płynności. Nie można jej uzyskać, gdy dana osoba będzie się nieustannie zastanawiać nad tym, czy wykonany gest wygląda odpowiednio. Taniec to nie tylko wyuczona choreografia – przede wszystkim składają się na niego uczucia. Wielu ludzi uwielbia uczęszczać na zabawy taneczne, ponieważ pozwalają one zapomnieć o trudach codziennego życia. Ruch daje nam swobodną przestrzeń na wyrażanie swoich uczuć, pozwala na pewną dzikość, jednocześnie umożliwiając psychiczny odpoczynek. Pawlikowska-Jasnorzewska przyrównała w Zaproszeniu salę taneczną i wybierające się na nią społeczeństwo do puszczy. Zapraszający są za nią stęsknieni; gości zastąpiły spersonifikowane zwierzęta. Zwrot „wy cietrzewie profesjonaliści” może odnosić się do profesjonalnych tancerzy. Nieraz przyjmują oni dumną i nieprzystępną postawę, niczym puszące się cietrzewie. „Wiewiórki tańczące wśród liści” zapewne odpowiadają zwinnym i skocznym uczestnikom zabawy. „Żyrafy i małpy i słonie” to metafora odnosząca się do osób, które nie dbają o poprawną postawę taneczną, mylą kroki czy też po prostu nie są tak wdzięczne w tańcu. Mimo tego potrafią miło spędzić czas w towarzystwie, nie zwracając uwagi na swoje mniejsze umiejętności. Również w Dancingu pewna para tuli się w tanecznym uścisku „upojona rajem” – przepełniona szczęściem, jednak otoczona przez na przykład tłum „małp skaczących”. Wyrażenie to przedstawia zapewne tych osobników, którzy na imprezach mają w zwyczaju skakać do rytmu muzyki, a nie tańczyć. W utworze Zaklinacze węży ludzie przyrównani są do tych gadów. Tak jak kobry muszą się wić, przechylać i prężyć do danej muzyki, wybranej przez grający band. Chociaż taniec w pewnym stopniu narzuca dzikość bądź umożliwia wyzwolenie jej, to jednak powrót do niej jest ryzykowny. Trzeba umiejętnie stopniować własną dzikość, gdyż za duża jej ilość czyni społeczeństwo prymitywnym, nieokrzesanym i stanowi zagrożenie.

Kolejnym ważnym elementem tańca jest partnerstwo, które można rozpatrywać na kilka sposobów. W pierwszym wypadku mówimy o znalezieniu tymczasowego partnera do tańca, co jest możliwe, gdy udamy się na dancing w grupie samotników. Nawet w takiej sytuacji taniec dwóch osób potrafi być bardzo intymny, ponieważ czynność ta wymaga otwarcia się na drugiego człowieka i odsłonięcia po części swoich emocji. Im bardziej otworzymy się na partnera w tańcu, tym bardziej sam taniec będzie udany i przyjemny. By to osiągnąć, powinniśmy czuć się swobodnie – nie będziemy chcieli kontynuować tańca z osobą, której dotyk jest dla nas zbyt nachalny lub do której nie mamy ochoty się zbliżyć. Udany taniec towarzyski stanowi połączenie dwóch dusz. Z takich zabaw najlepiej pamiętamy te osoby, które spodobały nam się nie tylko za sprawą wyglądu, ale także dzięki odpowiedniej charyzmie. W tańcu z założenia mężczyzna prowadzi kobietę, która musi mu w pewien sposób ulec. Do tego potrzebne jest zaufanie wobec partnera i poczucie komfortu w jego obecności. Jeśli zabraknie tych czynników, choreografia stanie się przepychanką bądź nieuchronną serią potknięć. Już jeden z pierwszych wierszy w tomiku Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej ukazuje, jak ważna jest żarliwość w tańcu. W utworze Motyl kobieta w przelocie dotknęła smukłego i przystojnego pana egretą, która z jednej strony może oznaczać pęk ozdobnych piór, a z drugiej upierzenie wyrastające na grzbiecie czapli w okresie godowym. Dwa ostatnie wersy: „zapomniałam / że jestem kobietą” mogą oznaczać, że osoba mówiąca rozpoczęła swoje ptasie gody. Z kolei w Dancingowych zabawkach kobieta zastanawia się nad przeznaczeniem małych parasolek, umożliwiających zasłonięcie oczu w celu kokietowania mężczyzny lub ochrony przed jego nieprzyjemnym wzrokiem. W wierszu Strach dama jest przerażona, ponieważ jej taneczny partner pragnie objąć ją także wśród parawanów chińskich, gdzie miała zamiar odpocząć. Za to W sieci pleciona siatka na plecach damy „zczepiła” (sic!) się z rękawem jej dansera. „W sieci złocistych oczek uwięzła tęsknota”, która „tak się miota”, iż siatkę należy rozedrzeć. Może oznaczać to tęsknotę za upragnionym partnerem, z którym takie wypadki by się nie zdarzyły. Przecięcie siatki może też symbolizować uwolnienie się od nieodpowiedniej osoby, a jednocześnie pojawienie się możliwości spotkania właściwego partnera.

Tango w wykonaniu Rudolfa Valentino, pochodzące z filmu Czterech jeźdźców Apokalipsy (1921).

 

Jednak granica pomiędzy partnerstwem a posiadaniem może okazać się niezwykle cienka. W utworze pod tytułem Ramię tancerza kobieta pyta partnera: „czy słabość wzbudza w panu litość czy pogardę”. W odpowiedzi słyszy, że „zachwyt pełen dzikiej trwogi”. Świadomość, że ktoś z własnej woli przynależy do drugiej osoby, z jednej strony jest kojąca, z drugiej nieraz wywołuje w ludziach dziką trwogę. Ukochana osoba może w każdej chwili odejść. Człowiek czasem jest w stanie nieświadomie lub celowo zatrzymać partnerkę wbrew jej życzeniu. Niejednokrotnie wyczuwamy, gdy ktoś zamierza od nas odejść, lub wiemy, że związek nie przetrwa próby czasu. Najpewniej tak było w przypadku postaci Juliusza Desnoyersa granej przez Rudolpha Valentino. Pawlikowska-Jasnorzewska w wierszu Valentino prawdopodobnie odniosła się do słynnej sceny filmowej, w której oczy aktora są senne, a twarz blada. Tancerza otacza nerwowa aura. Porusza się zwinnie, patrząc uważnie w oczy kobiety – ale jego „świetliste filmowe serce / wie już dzisiaj to wszystko czego nie wiemy”. Scena przedstawiająca tango pochodzi z dramatu wojennego Czterech jeźdźców Apokalipsy. Co prawda muzyka w tym fragmencie ekranizacji nie brzmi smutno, jednak w kulturze zwykło się wykorzystywać tango do ukazania namiętnej kłótni między kochankami lub unaocznienia uczuć łączących dwie osoby, które wkrótce muszą się rozstać. Tango nie jest tańcem opierającym się na choreografii. Tworzy go wspólny język ciał partnerów.

Zaproszenie do tańca rozpoczyna się za pomocą wzroku. Gdy spojrzenia partnerów się skrzyżują, partnerka nie może odmówić tańca mężczyźnie. Tango za każdym razem jest swobodną improwizacją, którą kieruje mężczyzna. To właśnie on decyduje w tańcu o krokach i figurach[8].

Zważywszy na pointę w utworze Jasnorzewskiej, gatunek filmu i przesłanie tanga, możemy się domyślić, że zarówno filmowa, jak i liryczna para nie przetrwała próby czasu. Trwanie w partnerstwie tanecznym czy też życiowym nie jest łatwe. Do tego potrzeba porozumienia, cierpliwości, wytrwałości i przede wszystkim gruntownej znajomości partnera. Im lepiej zna się drugą osobę, tym łatwiej jest uniknąć zbędnych nieporozumień. W Skardze Laury dziewczyna tłucze o drzewo koszyk z malinami, który symbolizuje pocałunki otrzymane w trakcie związku. Twierdzi, że wszystko, co łączyło ją z partnerem – minęło. Prawdopodobnie była to pochopna decyzja, jeśli weźmiemy pod uwagę historię dziewczyny z utworu Laura i Filon Franciszka Karpińskiego – Laura rozgniewała się na Filona, gdyż myślała, że chłopak nie pojawił się na umówionym spotkaniu. Za to on pragnął się przekonać, czy uczucia dziewczyny są szczere, dlatego schował się za drzewem. Związek nie obejdzie się bez zaufania do drugiej osoby. Kiedy kobieta ufa partnerowi, to czuje się przy nim komfortowo – tak jak w Bluesie, mimo że mężczyzna „jak bezwzględny wicher który zgina różę” zmusza ją do zginania przed nim kolan. Wszystko wydaje się prostsze, gdy Tańczymy dalej w ramionach odpowiedniego partnera, którego obdarzamy szczerym uczuciem.

Jednak przywiązanie się do drugiego człowieka może uczynić go słabszym. Zwłaszcza wtedy, gdy obawiamy się straty ukochanej osoby. To, co trapi naszego partnera/partnerkę, dotyczy także nas. W utworze Excentrycy ukazano przykład zgranej i uzupełniającej się pary, którą tworzy diabelny Mister Shean i jego anielska pani. Partnerzy wspólnie wykonują perfekcyjnie wszystkie ruchy. Nie tylko te na parkiecie, ale i poza nim – jednocześnie wyjmują papierosy z ust, równocześnie się potknęli, przewrócili, wstali i tańczyli. Nieraz partnerzy taneczni stają się partnerami życiowymi. Para tańcząca razem w konkursach tańca towarzyskiego spędza ze sobą wiele godzin na sali treningowej. Dba przy tym o odpowiednie połączenie dusz między nimi i umiejętność obrazowania przeróżnych emocji, takich jak złość, miłość, strach, szczęście czy smutek. Tancerze niejednokrotnie czerpią z emocji, które aktualnie odczuwają w życiu prywatnym. Zatem łatwiej jest zaistnieć parze, tworzącej wspólny związek zarówno w domu, jak i na parkiecie. Parę „excentryków” tworzy kochające się małżeństwo – gdy Mister Shean dostaje zawału i blednie na twarzy, równocześnie przestaje bić serce jego partnerki. Niezależnie od tego, czy jest to przenośnia, czy też nie – gdy traci się ukochaną osobę lub cząstkę jej duszy, potrzeba czasu, aby na nowo odnaleźć rytm.

Motyw partnerstwa kończy się wraz z lirykiem Zgubiony tancerz. Z odejściem miłego tancerza w dalszą drogę przerwana zostaje zabawa – więdną suknie i wachlarz z piór strusich, niczym „chmura szarańczy” szybko przemija miło spędzony czas, muzyka gra dalej, lecz osoba mówiąca w wierszu nie ma już z kim tańczyć.

Tomik kończy się utworem Trzeba chodzić w masce. Osobą mówiącą w wierszu jest kobieta, która udała się na zabawę w masce. Owinęła się ciemną peleryną, dzięki czemu spersonifikowane „szczęście” nie mogło jej rozpoznać – dlatego z nią tańczyło. Bohaterki nie rozpoznał również los, który stwierdził, że dogodzi damie. Życie człowieka zostało tutaj przedstawione jako bal. Przechodzimy przez nie niezauważeni, przeżywając momenty, które pozwalają nam się cieszyć. Jednak żywot człowieka przede wszystkim wiąże się z obowiązkami i trudnościami, jakie zsyła nam los. Poniekąd idzie się przez życie tanecznym krokiem. Tak jak w choreografii następuje ruch do przodu lub do tyłu. Czasem trzeba wygiąć się w ramionach partnera, by uniknąć czegoś nieprzyjemnego; obrócić się w innym kierunku, by podążyć nową drogą lub zmienić towarzysza. Tak jak w tańcu, tak i na co dzień potrzebujemy osoby, która odczyta nasz kolejny ruch. Miło jest mieć partnera, który wesprze, gdy popełni się błąd w życiowej choreografii. I chociaż człowiek potrafi tańczyć solo, to jednak przyjemniej robi to w duecie. Zapewne dlatego Pawlikowska-Jasnorzewska wyszła za mąż po raz trzeci, by po prostu czuć się kochaną. Zwłaszcza że sama ukrywała się pod zwiewnymi szalami, zasłaniając niedoskonałości swojej figury.

Wprawdzie tomik Dancing. Karnet balowy został wydany w 1927 roku, niemniej opisana w nim sceneria przejawiała się w kolejnych latach zarówno w poezji autorki, jak i w jej życiu. Ojciec poetki miał własny domek w Juracie, gdzie rodzina malarza chętnie spędzała wakacje. Jego córki nieraz brylowały na dancingach w hotelu Lido, który powstał w latach 1932–1933[9]. Należał on do najbardziej rozpoznawalnych obiektów noclegowych na polskim wybrzeżu. Był wówczas największym, najelegantszym i najbardziej luksusowym miejscem w Juracie. Znajdowało się tam 65 pokoi z bieżącą wodą, własnymi łazienkami oraz bezpośrednią linią telefoniczną z Paryżem. Do budynku przybywali nie tylko sławni i bogaci Polacy, lecz także goście z zagranicy. Wspomniane dancingi odbywały się na tarasie hotelu. Nie było to jedyne miejsce, gdzie Pawlikowska-Jasnorzewska mogła uczęszczać na zabawy taneczne, gdyż 14 lipca 1935 roku otwarto słynne Cafe Casino. Tę elegancką kawiarnię wybudowano tuż nad brzegiem Bałtyku, tak by przez jej ogromne, panoramiczne okna oraz z rozległych tarasów można było podziwiać morze. Znajdował się tam również taneczny parkiet, umieszczony pod gołym niebem. Możliwość obserwowania gwiazd w tańcu dodawała uroku odbywającym się tam dancingom, które trwały aż do rana.

[1] A. Bernat, Kultura i sztuka w okresie międzywojennym, https://dzieje.pl/aktualnosci/70-lat-temu-zmarla-w-anglii-poetka-maria-pawlikowska-jasnorzewska (dostęp: 27.10.2024).

[2] J. Bończa-Szabłowski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, słowiańska Safona, https://blog.polona.pl/2021/11/maria-pawlikowska-jasnorzewska-slowianska-safona/ (dostęp: 27.10.2024).

[3] M. Pawlikowska, Dancing. Karnet balowy, Warszawa 1958.

[4] Tytuły wierszy w oryginale są zapisywane małą literą.

[5] Wyróżnienia stosowane przez autorkę wierszy mają wpływ na interpretację jej utworów, dlatego zdecydowano się zaznaczyć je w cytatach poprzez rozstrzelenie.

[6] Fokstrot. Muzyka do tańca towarzyskiego, https://estet.zt.ua/pl/foxtrot/ (dostęp: 28.10.2024).

[7] A. Szozda, Fokstrot – historia, postawa taneczna, stroje, podstawowe kroki, https://uroda.abczdrowie.pl/kroki-fokstrota (dostęp: 28.10.2024).

[8] W. Buczkowska, K. Olchowy, Tango – historia, charakter, rodzaje, https://uroda.abczdrowie.pl/tango (dostęp: 04.02.2024).

[9] A. Nożyńska-Demianiuk, Posłowie [w:] M. Pawlikowska Jasnorzewska, Klasyka mistrzów. Wybór poezji, Konin 2020, s. 68.

Dodaj komentarz

14 − osiem =