Wiek XIX to czas, w którym nastąpiły znaczące zmiany w dotychczasowym modelu wychowania. Choć wówczas popularne było stwierdzenie, że kobieta powinna być przede wszystkim żoną i matką, to rozumienie tej ostatniej roli uległo gwałtownym przeobrażeniom. Nim zaszły opisane niżej zmiany, najważniejszą powinnością matek była nie tyle bezpośrednia opieka nad dzieckiem, ile zaplanowanie jego przyszłości (oczywiście w porozumieniu z mężem, którego głos był decydujący) i zapewnienie mu opieki „z zewnątrz” – poprzez zatrudnianie niani, piastunki, bony, mistrzyni czy nauczycielki. To właśnie te postaci miały największy wpływ na kształtowanie się dziecięcych charakterów i to od nich zależało właściwe wychowanie młodego człowieka.

Z czasem jednak role zaczęły się odwracać, a obowiązek bezpośredniej opieki nad dzieckiem przejmowały matki. Teraz to one miały wychowywać dzieci, a niekiedy również zajmować się ich edukacją. Zmiany następowały szybko – już w 1833 roku na ich zawrotne tempo zwracała uwagę Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, autorytet w kwestiach wychowania i jedna z pierwszych polskich kobiet zajmujących się pedagogiką:

Podobno już świat nie ujrzy nigdy naglejszej i zupełniejszej we wszystkim zmiany, jak przez ostatnie trzydzieści lat nastąpiła. Przypomnij sobie tylko nasze a dzisiejszych dzieci wychowanie. Lubo najmłodsza z rodzeństwa, pamiętam jednak wybornie, jak to było w domu Rodziców naszych. Powierzone dozorowi mistrzyni, rzadko kiedy byłyśmy z Matką, każda z nas kochała ją, lecz i bała się niezmiernie[1].

Z kolei w latach sześćdziesiątych XIX wieku  obecność matek w życiu ich potomstwa i ich aktywny udział w jego wychowaniu były już oczywistością. Świadczył o tym między innymi ton artykułów pedagogicznych w ówczesnej prasie kobiecej. Wskazywała na to również Małgorzata Stawiak-Ososińska, podsumowująca obraz matki zaprezentowany w „Niewieście” i „Kalinie”, dziewiętnastowiecznych czasopismach kierowanych do kobiet:

Wszyscy publicyści zgodnie twierdzili, że posłannictwem życiowym każdej kobiety było macierzyństwo. Z tą życiową rolą wiązało się przede wszystkim urodzenie i wychowanie dzieci. Uważano, że każda kobieta powinna sama wychowywać swoje dzieci, nie wyręczać się w tym mamkami, niańkami, bonami. Było to jej obowiązkiem. Każda z matek miała zatem zapewnić swojemu dziecku optymalne warunki do rozwoju, bezpieczeństwo i miłość[2].

Dziewiętnastowieczne matki stanęły przed nie lada wyzwaniem – musiały przejąć liczne obowiązki wychowawcze, o których dotąd niewiele wiedziały i do których nie były przygotowywane. Nie mogły wzorować się na doświadczeniach z własnego dzieciństwa, bowiem ich relacje z rodzicami opierały się głównie na szacunku – okazywanym z odpowiedniego dystansu przy raczej rzadkich spotkaniach. Brakowało w tych kontaktach ciepła i szczerej rozmowy. Zbiór źródeł pedagogicznych dostępnych w języku polskim był w początkach wieku bardzo skromny, zwłaszcza jeśli wykluczymy z tej grupy opracowania naukowe, często napisane językiem niezrozumiałym dla laików. Nad takim stanem rzeczy ubolewała zresztą Eleonora Ziemięcka, usiłująca wypełnić lukę na rynku własną książką z poradami dla matek. Braki w literaturze pedagogicznej częściowo rekompensowały również kodeksy, poradniki i podręczniki dobrego wychowania, w których prezentowano wzorcowe cechy i postawy – zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wskazywano w nich także, w jaki sposób człowiek może kształtować swój charakter w dorosłości.

Na naglące potrzeby młodych matek zdecydowała się odpowiedzieć również prasa kobieca, w której z biegiem lat coraz chętniej poruszano tematy wychowawcze. Porad udzielali przede wszystkim księża, choć znalazło się tam miejsce i na głos kobiecy. Artykuły pisały matki, często opierające się na własnym doświadczeniu, nauczycielki, właścicielki pensji. Pomocną dłoń do kobiet wyciągnęły więc same kobiety – te, które dzięki sprzyjającym okolicznościom mogły nauczyć się o wychowaniu więcej niż ich rówieśniczki. Spisywały one pierwsze polskie poradniki pedagogiczne, publikowały swoje przemyślenia w gazetach. W ten sposób położyły podwaliny pod nowoczesny model wychowania dziewiętnastowiecznego, korzystając przy tym z przystępnego dla ówczesnych matek języka.

Wśród tych kobiet należy wymienić Klementynę z Tańskich Hoffmanową – niekwestionowany autorytet pedagogiczny i autorkę wielu utworów dla dzieci i młodzieży, Eleonorę Ziemięcką – filozofkę i publicystkę, która napisała pierwszy zbiór myśli o wychowaniu kobiet, a także Paulinę Wilkońską – szerzącą nowoczesny model wychowania na łamach prasy. Ich opinie, choć nie zawsze były ze sobą zgodne, to razem wpłynęły na kształtowanie się dziewiętnastowiecznej kobiecej myśli pedagogicznej w Polsce.



Klementyna z Tańskich Hoffmanowa

W XIX wieku jednym z najważniejszych głosów w dziedzinie wychowania była Klementyna z Tańskich Hoffmanowa. Swoją myśl pedagogiczną autorka wyrażała w korespondencji z siostrą, którą później wydano pod tytułem Listy o wychowaniu.

Model wychowania proponowany przez Hoffmanową można uznać za stosunkowo tradycyjny – choć pisarka uważała swoje metody za postępowe[3], to jej postrzeganie możliwości kobiet wydaje się ograniczone, na co zwrócił uwagę Roman Jaskuła[4]. Hoffmanowa nie chciała, by jej córki uczyły się „po męsku”, zapamiętując reguły i łącząc wiedzę teoretyczną z praktyką. Według niej kobieta nie była w stanie podołać tym dwóm dziedzinom ze względu na brak czasu[5]. Celem Hoffmanowej było wychowanie córek na dobre gospodynie, żony i wzorowe Polki, jak również przykładne chrześcijanki. Uważała, że kobieta powinna uznać wyższość mężczyzny i nie podejmować się zadań jemu tradycyjnie przypisanych. Zasady te chętnie stosowała we własnym domu, co podkreślała w listach do siostry. Pisała, że jej córki „bez żadnego zatem przymusu mężczyznom wyższość przyznawać będą, skromności przy świetle nie stracą i nigdy kobietami być nie przestaną”[6]. Według Hoffmanowej uznanie przewagi mężczyzn nad płcią piękną było warunkiem kobiecości, a wszelkie próby zaprzeczenia takiemu porządkowi oznaczały brak zrozumienia panujących na świecie reguł.

Hoffmanowa uważała gospodarstwo za pierwszą i najważniejszą powinność kobiety. Z tego względu krytykowała nadmiar nauki śpiewu czy tańca, sugerując zastępowanie ich lekcjami w jej mniemaniu ważniejszymi – religią i historią ojczystą. Patriotyzm był bardzo ważną częścią jej modelu wychowania. Nie lubiła francuszczyzny, za to chętnie podsuwała dzieciom publikacje polskich autorów. Sama również pisała książki dla najmłodszych, między innymi Rozrywki dla dzieci. Twierdziła, że matka powinna być jak najbliżej swoich córek i osobiście się nimi opiekować, dając im tym samym dobry przykład. W kwestii zatrudnienia kobiet wyznawała podobne zasady, jak autorzy dawnych poradników kobiecych – uważała, że dama zawsze powinna mieć zajęcie, ponieważ praca jest ludzką powinnością.



Eleonora Ziemięcka

Nieco inny pogląd na wychowanie miała Eleonora Ziemięcka, która najważniejszą zasadą swojej myśli pedagogicznej uczyniła prawo religijne. Autorka uważała, że wiek XIX to czas kryzysu wychowawczego, który doprowadził wiele rodzin do nieszczęścia. Jej zdaniem ówczesne kobiety były zbyt emocjonalne, próżne i egzaltowane[7], a przesadna namiętność utrudniała im wypełnianie swego ziemskiego przeznaczenia, jakim było służenie szczęściu rodziny[8]. Istnienie tych wad tłumaczyła niewłaściwym sposobem wychowania, w którym brakowało prawdziwej religijności. Dowodziła też, że jednym z największych błędów wychowawczych jest zaszczepianie w dziewczynce wady egoizmu[9]. Według niej była to główna cecha panien kształtowanych w nowym modelu pedagogicznym. Ziemięcka, podobnie jak Hoffmanowa, ceniła tradycyjny podział ról, a czasy patriarchalne uważała za niewinne i proste[10]. Twierdziła, że obowiązki kobiety związane z życiem rodzinnym są poświęceniem wyznaczonym jej przez Boga. Autorka nie polecała przy tym opierać małżeństwa wyłącznie na miłości, która mogła przeminąć. Zamiast tego radziła łączyć uczucie z obowiązkiem, a związek umacniać cnotą i szlachetnością[11].

Ziemięcka ceniła role żony i matki, jednak krytykowała kierowanie uwagi młodej panny wyłącznie na te zadania. Twierdziła, że wychowanie kobiety musi w pierwszej kolejności koncentrować się na budowaniu moralności. Jej zdaniem przygotowywanie dziewczynki jedynie do zamążpójścia wykluczało wychowanie człowieka. Wpierw młoda kobieta powinna rozwinąć swoją moralność, dopiero później skupić się na życiowym powołaniu[12]. W nieprzestrzeganiu tej kolejności pisarka widziała główny powód ówczesnego kryzysu wychowania. Sądziła, że „lata poświęcone właściwej edukacji w istocie najmniej są uczące, wtedy bowiem uwaga jest zbyt zajęta i obciążona, aby istota moralna mogła wzrastać swobodnie”[13]. Podkreślała też, że kobiety są „wykształcone dla pozoru i oklasków”[14], co stanowiło jedno ze źródeł ich egoizmu i braku szczerej wiary w Boga. Jako remedium na te problemy zalecała wychowanie w harmonii serca i umysłu, bez przesadnej uczuciowości, a także gorliwość w religii i cnocie, popartą rozsądkiem, nie zaś uczuciami i chwilowym uniesieniem.



Paulina Wilkońska

W porównaniu z zaprezentowanymi wyżej postawami pedagogicznymi sposób myślenia Wilkońskiej wydaje się najbardziej postępowy. Poglądy autorki możemy dziś zrekonstruować na podstawie cyklu prasowego O wychowaniu, publikowanego w latach 1861–1862 na łamach czasopisma kobiecego „Niewiasta”. Jej artykuły dotyczyły wychowania domowego, w szczególności edukacji dziewczynek.

Wszystkie przedstawione autorki były ze sobą zgodne w kwestii podstaw pedagogiki – każda z nich uważała, że błędy wychowawcze mogą zaszkodzić ludzkiemu usposobieniu, i tym samym wierzyła w możliwość kształtowania charakteru poprzez odpowiednie metody wychowawcze. Ta myśl stanowi punkt wyjścia większości porad pedagogicznych konstruowanych w XIX wieku.

Wilkońska szczególnie podkreślała, że niewłaściwe wychowanie jest najważniejszą przyczyną dewiacji ludzkich charakterów[15]. Z tego względu zalecała matkom pracę nad wykorzenieniem wad dziecka i rozwojem konkretnego zestawu zalet – pracę, którą najlepiej było zacząć jak najwcześniej.

Za najgorsze cechy charakteru Wilkońska uważała obłudę, próżność i obmawianie innych. U dziewczynek piętnowała również przesadne spoufalanie się ze służbą, częste przebywanie dorastającej panny w towarzystwie kawalerów czy tłumne spotkania młodzieży w domu. Istotną częścią jej myśli pedagogicznej było wychowanie w zamiłowaniu do polskości. Uważała, że matka powinna być wzorową Polką i przekazywać wartości patriotyczne kolejnym pokoleniom. Podobnie jak Hoffmanowa nie lubiła francuszczyzny i wskazywała na jej szkodliwość dla narodu. Z Ziemięcką z kolei była zgodna w krytyce czytania romansów, zwłaszcza francuskich[16]. Obie autorki przywoływały w swoich tekstach postać George Sand – Ziemięcka uważała, że prezentowane w jej utworach kobiety są obciążone przez złe wychowanie, zachowują się zbyt emocjonalnie i egzaltowanie, zaś Wilkońska twierdziła, że powieści Sand są nieodpowiednie dla młodych panien. Zdaniem tej ostatniej takie książki rozstrajały dziewczęta i narażały ich serca – jeszcze nieprzygotowane do miłosnych uniesień – na zgorszenie[17].

Wilkońska podkreślała też znaczenie obowiązków żony i matki, choć nie ograniczała roli kobiet do pełnienia tych zadań. W jej artykułach prasowych dotyczących wychowania trudno znaleźć fragmenty, w których jednoznacznie nakazywałaby kobietom uległość wobec mężczyzn, co znacząco różni jej myśl pedagogiczną od twierdzeń Ziemięckiej czy Hoffmanowej. Również w kwestii edukacji Wilkońska proponowała szerszy wachlarz możliwości – obok nauki śpiewu czy tańca polecała lekcje języka ojczystego i języków obcych (francuskiego i niemieckiego, jak również w pewnym stopniu angielskiego i włoskiego), a także historii i literatury krajowej.

Wszystkie autorki zgodnie podkreślały, że matki powinny mieć bliski kontakt ze swoimi dziećmi, co stanowiło największą zmianę w dziewiętnastowiecznym wychowaniu względem wieków poprzednich. Wilkońska posunęła tę myśl o krok dalej twierdzeniem, że matka musi być najbliższą przyjaciółką swojej córki[18]. Pisarka zachęcała kobiety do utrzymywania z dziećmi bliskich relacji, opartych na zaufaniu. Jednocześnie zalecała im wykorzystywać tak zbudowaną więź do rozważnego kierowania postępowaniem córki, by nie przekraczała ona ówczesnych norm społecznych. Wilkońska radziła ich przestrzegać, jednak nie ze względu na strach przed oceną otoczenia, a raczej przez szczerą wiarę w głęboki sens istniejących zwyczajów. Jej postępowość nie opierała się na łamaniu norm obyczajowych, a na rozszerzeniu listy zajęć kobiecych, który to pogląd w dużym stopniu mógł wynikać z jej własnej sytuacji życiowej. Wilkońska nigdy nie została matką, z kolei jedną z najbardziej eksponowanych części jej biografii jest niezależność finansowa i utrzymywanie się z własnej pracy (w dodatku pisarskiej). W Wielkopolskim alfabecie pisarek jej biogram rozpoczyna się od stwierdzenia, że to „jedna z pierwszych Polek zarabiających na życie pracą literacką”[19]. Wilkońska nie była stereotypową kobietą XIX wieku, co zresztą czyniło jej życie zdecydowanie ciekawszym. Jedynie we własnym małżeństwie pisarka zdawała się wypełniać ówczesną „powinność kobiecą”, podążając za mężem od miasta do miasta, od twierdzy do Cytadeli, i tolerując jego hulaszczy tryb życia. Być może gdyby nie jego śmierć w 1852 roku, wachlarz możliwości dla kobiet proponowany przez Wilkońską byłby zdecydowanie węższy, a jej artykuły prasowe bliższe wzorcom z pierwszej połowy XIX wieku.




Bibliografia

Hoffmanowa K., Listy o wychowaniu, Wrocław 1833, Polona – Cyfrowa Biblioteka Narodowa, https://polona.pl/preview/2f581178-bcc8-4a2b-935f-de8c253979be (dostęp: 26.10.2024).

Jaskuła R., Czasopismo „Niewiasta” (1860-1863): szkic monograficzny, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1973, nr 12/4.

Marzec L., Paulina Wilkońska, [w:] Wielkopolski alfabet pisarek, redakcja E. Kraskowska, L. Marzec, Poznań 2012.

Stawiak-Ososińska M., Rola matki w wychowaniu i kształceniu dzieci w świetle artykułów z krakowskich czasopism kobiecych „Niewiasty” i „Kaliny”, „Wychowanie w Rodzinie” 2011, nr 2.

Wilkońska P., O wychowaniu, [w:] „Niewiasta” 1861, nr 15.

Wilkońska P., O wychowaniu, [w:] „Niewiasta” 1861, nr 7.

Witkowska A., hasło: Paulina Wilkońska, bibliografię i wybór tekstów opracowała I. Jarosińska [w:] Obraz literatury polskiej XIX i XX wieku, seria trzecia. Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831–1863, t. II, zespół red. M. Janion, M. Dernałowicz, M. Maciejewski, Kraków 1988.

Ziemięcka E., Myśli o wychowaniu kobiet, Warszawa 1843, Polona – Cyfrowa Biblioteka Narodowa, https://polona.pl/preview/4eaaaddc-46c6-44b0-ac2b-b2c255f927dc (dostęp: 26.10.2024).




[1] K. Hoffmanowa, Listy o wychowaniu, Wrocław 1833, s. 4, Polona – Cyfrowa Biblioteka Narodowa, https://polona.pl/preview/2f581178-bcc8-4a2b-935f-de8c253979be (dostęp: 26.10.2024).

[2] M. Stawiak-Ososińska, Rola matki w wychowaniu i kształceniu dzieci w świetle artykułów z krakowskich czasopism kobiecych „Niewiasty” i „Kaliny”, „Wychowanie w Rodzinie” 2011, nr 2, s. 18.

[3] Wyraz temu dawała w listach do siostry, w których zachwycała się postępem w sztuce wychowania. Por. K. Hoffmanowa, dz. cyt., s. 6.

[4] Według Jaskuły wydawane w drugiej połowie XIX wieku czasopismo „Niewiasta” miało zrywać z modelem kobiecości reprezentowanym przez Hoffmanową i proponować wychowanie bardziej otwarte i postępowe. Por. R. Jaskuła, Czasopismo „Niewiasta” (1860-1863): szkic monograficzny, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1973, nr 12/4, s. 461.

[5] K. Hoffmanowa, dz. cyt., s. 28.

[6] Tamże, s. 29.

[7] E. Ziemięcka, Myśli o wychowaniu kobiet, Warszawa 1843, s. 79, Polona – Cyfrowa Biblioteka Narodowa, https://polona.pl/preview/4eaaaddc-46c6-44b0-ac2b-b2c255f927dc (dostęp: 26.10.2024).

[8] Tamże, s. 277.

[9] E. Ziemięcka, dz. cyt., s. 89.

[10] Tamże, s. 83.

[11] Tamże, s. 278.

[12] Tamże, s. 91–92.

[13] Tamże, s. 84.

[14] Tamże, s. 77.

[15] Witkowska pisała: „Wilkońska ma zdecydowany pogląd na przyczyny powodujące tę dewiację ludzkich charakterów. Jest nią z reguły niewłaściwe wychowanie i wszelkiego rodzaju błędy w pedagogice, które pociągają za sobą fatalne skutki osobowościowe i społeczne”. Por. taż, hasło: Paulina Wilkońska, bibliografię i wybór tekstów oprac. I. Jarosińska [w:] Obraz literatury polskiej XIX i XX wieku, seria trzecia. Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831–1863, t. II, zespół red. M. Janion, M. Dernałowicz, M. Maciejewski, Kraków 1988, s. 505.

[16] Pisarka wskazywała na niewielką liczbę polskich tytułów, które można by nazwać takimi romansami. Na rynku polskim były co prawda dostępne tłumaczenia francuskich powieści, jednak Wilkońska uważała je za kiepskie i źle przygotowane. Por. P. Wilkońska, O wychowaniu, [w:] „Niewiasta” 1861, nr 15, s. 1.

[17] Wilkońska nawoływała: „Jak strzeżecie dziecięcia, które usiłuje płomyk świecy pochwycić, ażeby rączki nie sparzyło, tak samo strzeżcie młode umysły od czytywania dzieł gorszących”. Por. tamże.

[18] Taż, O wychowaniu, [w:] „Niewiasta” 1861, nr 7, s. 2.

[19] L. Marzec, Paulina Wilkońska, [w:] Wielkopolski alfabet pisarek, red. E. Kraskowska, L. Marzec, Poznań 2012, s. 343.

Dodaj komentarz

osiemnaście + dwadzieścia =